Wojna rosyjsko-światowa, cz.2: w co gra Turcja?

Rosyjski samolot Su 24Kiedy putinowska Rosja włączała się w konflikt syryjski pod hasłami walki z terroryzmem, nikt nie miał wątpliwości, że jest to próba powrotu Putina na arenę międzynarodową po nieformalnej izolacji, która była wynikiem rozpętania konfliktu ukraińskiego. Rychło okazało się, iż zapowiadana walka z terroryzmem Państwa Islamskiego to wyłącznie popieranie reżimu Asada i zwalczanie różnych frakcji antyreżimowych w tym tzw. Wolnych Syryjczyków popieranych przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską.

Myślenie Putina rodem z KGB opiera się na antagonizmie ze Stanami Zjednoczonymi i dwubiegunowości Świata: Zachód – Rosja. Wsparcie Asada miało być prztyczkiem w nos Zachodu, ale nie uwzględniała podmiotu, którego historyczne interesy w tym regionie były i są największe – Turcji.

Wojna w Syrii trwa od 2011r. Układ sił w 2015r. przedstawia się następująco:

1. Syria Asada (Baszszar al-Asadad – siły rządowe i oddziały paramilitarne) – wspierany przez: Rosję, Iran, Partię Pracujących Kurdystanu, szyickich bojowników islamskich z Iraku, Jemenu, Azerbejdżanu i Bahrajnu oraz chrześcijańskich ochotników
2. Syryjska Koalicja Narodowa na rzecz Opozycji i Sił Rewolucyjnych (Narodowa Rada Syryjska, Wolna Armia Syrii, Syryjski Front Rewolucyjny) – wspierana militarnie przez: Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, Francję
3. Państwo Islamskie (PI – Syryjski Front Wyzwolenia Islamu, Syryjski Front Islamski)
4. Turcja

Zaliczenie Turcji do bloku wspierającego blok antyasadowego i bloku walczącego z PI było i jest ogromnym błędem. Syria to obszar, który przed rewolucją Mustafa Kemala Atatürka, należała do Imperium Osmańskiego (kalifatu stambulskiego) i dziś – wobec słabości – jest w sferze żywotnych interesów Turcji – która, podobnie jak Rosja – wraca do naturalnych imperialnych pragnień. I zdaje się realizuje wyłącznie własne interesy.

Pragnienia te realizuje w sposób dość klarowny i małoprzebiegły:

1. Po wybuchu antyasadowego powstania Turcja zwalczała przede wszystkim Kurdów, a islamistów w ograniczonym zakresie, skrycie prowadząc z nimi interesy (zakup ropy); wspierała Turkmenów – inaczej mówiąc syryjskich Turków. Podtrzymując konflikt miała nadzieję na osłabienie wszystkich stron.

2. Próbę wyklarowania sytuacji w Syrii przez Zachód storpedowała dość prosto: wypuszczając do Europy falę „pseudouchodźców”. Niesprawna Unia, dywagując nad swoim liberano-humanistycznymi wartościami nie zauważyła, że stała się elementem wojny, kiedy wartości te winny być zawieszone.
Ponadto „fala pseudouchodźców” i strach Europejczyków przed islamem spowodował, iż unijne stanowisko przybrało oczekiwaną przez Turków formę: porządek w Syrii przeprowadzi się bez lądowej interwencji sił Zachodu (obawy po ideologicznej porażce w Afganistanie i Iraku), a jedynym rozsądnym partnerem są Turcy. W ten sposób mogą oni uzyskać „wolną rękę” w działaniach militarnych realizując własne cele. Co ciekawe, na wsparcie swoich działań, Turcy mają też szansę uzyskać pieniądze, przekazywane pod tytułem „powstrzymanie fali pseudouchodźców”.

Po zaangażowaniu Rosji w sprawę Asada, Turcja poczuła się zagrożona w swoich planach. Kwestią czasu był konflikt rosyjsko-turecki, który wczoraj rozpoczął się od zestrzelenia rosyjskiego samolotu, kiedy ten wtargnął na obszar Turcji. Ponieważ wczorajsze naruszenie „nietykalności terytorialnej” Turcji przez putinowskich żołnierzy nie było odosobnionym działaniem (przypomninam wcześniejsze rajdy rosyjskich samolotów, zestrzelanie rosyjskich dronów czy putinowskie rakiety przelatujące nad Turcją) naturalne jest, że Turcy uzyskają dalsze poparcie Zachodu jako członek NATO i państwo mające prawo za sobą.

Ponieważ celem Rosji nie jest walka z Państwem Islamskim, gra Turcji będzie na rękę Putinowi na drodze budowania dwubiegunowego Świata i tym samym podnoszenie źle pojętego prestiżu Moskwy.