KACZYZM – lata 2015 – 2019: stanowienie prawa – ustawa „inwigilacyjna”

Kaczystowska większość w parlamencie przegłosowała,  a prezydent Andrzej Duda podpisał,  nowelizację  ustawy „policyjnej”, która od 7 lutego 2016r. rozszerza możliwości policji i służb specjalnych  w zakresie inwigilacji obywateli.

Przyjęcie nowelizacji ustawy o policji wymusił wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2014 roku –  sędziowie zadecydowali, że część zasad inwigilacji jest niezgodna z konstytucją. Koalicja PO-PSL miała na przygotowanie nowelizacji kilkanaście miesięcy, ale noweli nie przeprowadziła. Kaczyści,  korzystając z argumentu braku czasu i konieczności błyskawicznych zmian,  ostentacyjnie pominęli niektóre wskazania Trybunału Konstytucyjnego: poza kontrolą sądową wciąż pozostać ma pozyskiwanie przez służby danych od operatorów komunikacyjnych. Pozwala to m.in. na lokalizację rozmówców i abonentów korzystających z Internetu. Nadal też nie ma wymogu, by po zamknięciu sprawy inwigilowany został powiadomiony, że był podsłuchiwany czy w inny sposób sprawdzany.




Ustawa ta weszła w życie mimo protestów rzecznika praw obywatelskich – Adama Bodnarza, GIODO, Krajowej Rady Sądownictwa, Rady ds. Cyfryzacji, Naczelnej Rady Adwokackiej, Krajowej Rady Radców Prawnych oraz innych organizacji pozarządowych. Amnesty International podkreśliło, iż nowe prawo stanowi rażące naruszenie prawa do prywatności i wolności słowa.

Skala protestów wskazuje, iż kaczyści nie przeprowadzili de facto konsultacji społecznych  i nie pochylili się nad zgłaszanymi zastrzeżeniami.

Od 7 lutego każdy może stać się przedmiotem kontroli służb, bez uprzedniej zgody sądu. Wspomniany brak obowiązku informowania osób o prowadzonych wobec nich czynnościach operacyjnych oznacza też, np.  brak możliwości uzyskania odszkodowania za naruszenie praw podczas takiego nieujawnionego postępowania.

Najwięcej kontrowersji budzi fakt, iż służby mogą sprawdzać jak korzystamy z Internetu:  jakie strony przeglądaliśmy, ile czasu i kiedy. Jakie zapytania do sieci składaliśmy.

Pocieszające jest iż bez zgody sądu służby nie mogą jednak treści przeglądanych przez nas stron. To teoretycznie chroni nas przed podglądem np. sesji bankowych, ale już do którego banku zaglądamy nie. Ponadto wciąż zgodę na czytanie naszej korespondencji elektronicznej musi wydać sąd. Bez takiej zgody policja nie będzie mogła zajrzeć do naszych maili, ani czytać rozmowy na czacie.

Kaczystowska ustawa przewiduje post fatum sądową „kontrolę” służb, która ma się odbywać na podstawie co półrocznych sprawozdań. Nie jest jasne, jaki może być wpływ sądu na taką inwigilację oraz jakie konsekwencje będą ponosić służby, jeżeli sąd uzna kontrolę za … no właśnie jaką? Ustawa nie daje sądom możliwości  żadnego prawnego działania w trybie pokontrolnym.

Możliwości obserwacji wszystkich obywateli bez formalnego podejrzenia, budzi sprzeciw organizacji stojących na czele swobód obywatelskich, ponieważ  oparte jest na nieprecyzyjnym  celu, jakim jest „zapobieganie lub wykrywanie przestępstwa”. To pojęcie „zapobiegania lub wykrywania”   jest bliżej nieokreślone,  a w połączeniu z możliwością ingerowania w każde śledztwo,  którą dostanie polityk Minister Sprawiedliwości jako Prokurator Generalny, może stać się narzędziem co najmniej inwigilacji swoich konkurentów politycznych.
Zatem kaczystowska władza, zdobyta hasłami walki z postkomunistycznymi służbami specjalnymi, bazować będzie na nowych służbach o rozszerzonych uprawnieniach z ograniczonymi prawami obywatelskimi.  Zważywszy, iż władza ta zostanie wzmocniona politykiem, który pełniąc funkcję Prokuratora Generalnego,  będzie mógł ingerować w każde śledztwo, znów – jak jeszcze przed ćwierć wiekiem – zbliżymy się do modelu państwa totalitarnego.

***
Komisja Wenecka zajmie się tzw. ustawą inwigilacyjną przygotowaną przez polski Sejm. Wnioskowała o to Rada Europy; Komisja zbierze się w dniach 10-11 czerwca.