Mikołaj – odkrywanie świętości. Cz. 2 – Marka fałszuje markę

Większości z nas Mikołaj kojarzy się jako rubaszny dziadek z białą brodą i obowiązkowym czerwonym kubraku. Jak się zapewne domyślacie nie ma to nic wspólnego z rzeczywistym Świętym… Jego wizerunek tak jak i pochodzenia był przez wiele lat skutecznie zmieniany, a komercyjna marka wyparła markę … religijną.

We spomnianym już wierszu Clementa Moore’a „A Visit from St. Nicholas” (,,Wizyta Świętego Mikołaja”) Mikołaj to elf w miniaturowych saniach, zaprzężonych w maleńkie renifery. Mieszkał w jaskini  i nosił brązowe ubranie. Czy brąz – powszechnie uznawany za oznakę biedoty – miał podkreślać swojskość tej postaci? Tego nie wiem, ale jedno jest pewne, w takim stroju był raczej ponury niż radosny.Następne wyobrażenie Świętego Mikołaja pochodzi z 1863 roku.  Wtedy to  amerykański rysownik, Thomas Nast, po raz pierwszy narysował  Świętego Mikołaja, jako człowieka, a nie elfa. Narysował go na zamówienie świątecznej edycji tygodnika Harper’s – co było pierwszą próbą skradzenia marki Mikołaja do komercyjnych potrzeb.

Tylko radosny klient jest chętny do zakupów. Dlatego w 1930 roku, już wielki koncern Coca Coli, zlecił Fredowi Mizen’owi stworzenie nowego wizerunku Mikołaja. To dzięki niemu Mikołaj otrzymał czerwony kubrak. Natomiast postać Mikołaja, jako jowialnego i pyzatego staruszka z siwą brodą stworzył w 1931r. amerykański ilustrator, Huddon Sundblom. Oczywiście dla tego samego koncernu. Modelem Sundbloma był jego przyjaciel i sąsiad, emerytowany sprzedawca, Lou Prentiss, a po śmierci Prentissa, Sundblom wzorował nowe rysunki na sobie samym – chociaż długiej brody, która się pojawiła na końcu projektu, nigdy nie miał.

Taki wizerunek Mikołaja jest już rozpowszechniony i – na przekór Coca Coli – nie zawsze kojarzony z tym napojem. A jak wyglądał Święty?

To już w następnym odcinku..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.